17 gru 2017 Poradnik sterydowy 5412 razy

DECANOL używany w rozsądnych dawkach, jest prawie idealnym sterydem.

Główne wady nandrolonu (substancja czynna) to zredukowana androgenność i jego konwersja do estrogenów. Trzeba jeszcze wspomnieć o negatywnym wpływie na libido. Nandrolon często doprowadza do stanu zwanego potocznie „deca Dick”. Wynika to ze zniesienia produkcji naturalnego testosteronu, z jednoczesnym brakiem stymulacji androgennej w DHT zależnych tkankach docelowych (np. prosta). Należy zatem do cyklu włączyć testosteron, aby przeciwdziałać negatywnemu działaniu na libido. Można też dodać inne źródło androgenów takich jak proviron.

Decanol- klasyfikacja

200mg/1ml

Steryd anaboliczno – androgenny (iniekcyjny)

Substancja aktywna: nandrolon

Okres półtrwania: > 7 dni

Dawkowanie: 200 – 600mg / tydzień

Aromatyzacja: Niska

Blokowanie HPTA: Tak

Decanol zalicza się do sterydów średnio wpływających na zablokowanie osi HPTA. Jest to oś podwzgórze mózgowe – przysadka mózgowa – jądra . Oś HPTA ma za zadanie utrzymać w równowadze te hormony i prohormony, które zależne są od surowicy krwi. Stosując wyłącznie ten steryd, większość nie zauważy u siebie symptomów ograniczenia endogennej produkcji testosteronu. Najpoważniejszym skutkiem ubocznym zażywania naszego bohatera, zaraz po toksycznym działaniu na wątrobę, jest działanie estrogenowe.

Cząsteczka co prawda częściowo jest narażona na aromatyzację ale i tak w wyniku tego procesu powstaje estrogen o znacznie silniejszym działaniu od estradiolu. Mimo niewielkiej ilości może wyrządzić to spore szkody. Chodzi zwłaszcza o retencję (zatrzymywanie) wody i tłuszczu w organizmie.

To dlatego Decanol jest używany głównie w trakcie cyklów masowych. Estrogeny mają działanie anaboliczne, są więc potrzebne do budowy masy mięśniowej. Niesie to ze sobą bagaż w postaci wody i tłuszczu, a także ryzyko rozrostu gruczołu sutkowego (ginekomastia). Są osoby odporne na to ryzyko, które muszą chronić się dopiero przy ogromnych dawkach aromatyzujących androgenów. U innych wystarczy już dawka minimalna ( 10 mg dziennie), by skutki dały się odczuć. W żadnym wypadku nie należy więc rozpoczynać cyklu z Decanaolem, bez odpowiedniego zaplecza. Już na starcie przygody z androgenami warto mieć pod ręką Nolvadex (tamoksifen). Ten antagonista receptora estrogenowego uchodzi za najbardziej uniwersalny i najlepszy lek z grupy SERM-ów. Warto go nabyć, bo rozpoczynanie cyklu bez środków na terapię pocyklową jest grubym błędem.

Na cyklu może być używany, podobnie jak inne substancje z grupy SERM-ów np. klomofen w celu częściowego ograniczenia działania estrogenów. Estrogeny dla facetów są jak wilk z bajki o Czerwonym Kapturku. Wiadomo, że należy się go bać i basta. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że ta grupa hormonów płciowych jest nam niezbędna do prawidłowego funkcjonowania. Dlaczego ? Jest kilka ważnych powodów. Estradiol odgrywa bardzo ważną funkcję w gospodarce wapniowej i lipidowej, uczestniczy w spermatogenezie, odpowiada też za krzepliwość krwi i wchłanianie białka. Nie taki więc ten wilk straszny jak go malują. Dopóki bestię trzymamy pod kontrolą wszystko jest w porządku. Schody zaczynają się w momencie, gdy stężenie estrogenów nie mieści się w granicach normy. Gdy norma zostaje przekroczona (zwykle ma to miejsce przy dostarczaniu androgenów z zewnątrz) dają sobie znać skutki aromatazy. Wszystko przez to, że pewna część androgenów w procesie aromatyzacji zamieniana jest w estrogeny. A wtedy dają się we znaki: retencja wody i tłuszczu w organizmie, rośnie też ryzyko pompy w małych mięśniach pracujących przez długi czas (mięsień piszczelowy przedni). Dochodzi do tego ginekomastia, czyli rozrost tkanki gruczołowej i włóknistej gruczołu sutkowego, a także lipomastia, odkładanie tkanki tłuszczowej w okolicy sutków. Trzeba jednak podkreślić, że lipomastia często dotyczy mężczyzn otyłych i rzadko jest wywoływana przez sterydy.

Inhibitory aromatazy czyli jak nie wylać dziecka z kąpielą

Blokowanie receptora estrogenowego to niezbyt skuteczna metoda walki z nadmierna produkcją estradiolu i jego pochodnych. Dlaczego ? Bo w żadnym wypadku jej nie zmniejsza. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że pewna pula receptorów pozostaje wolna niezależnie od dawki leków z grupy SERM-ów. Zdecydowanie skuteczniejszym sposobem będzie zastosowanie substancji blokującej enzym konwertujący androgeny z estrogeny (aromatazę). Ta metoda pozwala zmniejszyć do ilości bliskich zeru, stężenie estradiolu i jego pochodnych. Zależy na tym osobom tuż przed zawodami. Estrogeny powodują przecież retencję wody, zwłaszcza tej podskórnej, dlatego maksymalne obniżenie ich stężenia jest jednym z warunków uzyskania wymarzonej definicji mięśni. By taki stan uzyskać stosuje się relatywnie wysokie dawki inhibitorów aromatazy, tyle, że pociąga to za sobą wiele nieprzyjemnych skutków ubocznych. Warto pamiętać, że estradiol nie jest wyłącznie żeńskim hormonem płciowym. Mężczyznom odpowiednia jego dawka też jest potrzebna i to w wielu dziedzinach funkcjonowania organizmu. Leki zaliczane do SARM-ów blokują jedynie część receptorów, tak więc tylko w niewielkim stopniu ograniczają prozdrowotne funkcje estrogenów. Przy tej grupie leków mamy jedynie do czynienia z uderzeniami gorąca, nudnościami i zawrotami głowy, do tego objawy niepożądane występują przy dużej dawce lub o osób szczególnie wrażliwych. Inhibitory aromatazy nie są już takim dobrym wujkiem. Całkowicie blokują one wytwarzanie estrogenów. Dlatego oprócz fatalnego samopoczucia (także psychicznego), zwykle drastycznego zaniku libido (i to nawet przy wysokich dawkach testosteronu), grozi nam znaczne pogorszenie lipidogramu (HDL w dół, LDL i trójglicerydy w górę), a to niekorzystnie wpływa na układ sercowo – naczyniowy. Estradiol dba też o stawy i kości, tak więc stosując IA (inhibitory aromatazy) musimy przygotować się na problemy w tym obszarze, czyli ból, dyskomfort i zwiększone ryzyko kontuzji. Do najpopularniejszych inhibitorów aromatazy zaliczają się: anastrozol (Arimidex), letrozol (Femara) oraz eksemestan (Symex). Różnice między nimi są dość znaczne, większość kulturystów przy relatywnie jednakowych cenach i dostępie, wybiera Femarę. Wracając do walki z estrogenowymi skutkami ubocznymi i ginekomastią, IA powinny być używane, jeśli sięgamy po bardzo duże dawki aromatyzujących androgenów. Rozstrzygającą kwestią w tej materii jest osobnicza wrażliwość. Przy gramie testosteronu tygodniowo niektórzy będą potrzebować Femary, inne nie pomyślą nawet o tamoksifenie (Nolvadexie). Przy końskich dawkach testosteronu, takich które przekraczają gram tygodniowo, raczej wszyscy muszą zbijać estrogeny za pomocą inhibitorów aromatazy, inaczej będą bardzo napuchnięci. Szkopuł w tym, by dobrać dawkę leku do siebie, tak by poziom estrogenu mieścił się w normie. Warto przy tym opierać się na badaniach i kierować się samopoczuciem. Jeśli w analizach laboratoryjnych poziom estrogenu wypada poniżej progu pomiarowego, powinno się zmniejszyć dawkę IA. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy szykujemy się do zawodów, wtedy jest zupełnie inaczej. Jeśli zależy nam by estradiol spełniał swoje funkcje zdrowotne i do tego neutralizował negatywne skutki oddziaływania wysokich dawek androgenów, powinien mieścić się on w granicach normy fizjologicznej mężczyzn. W tej sytuacji ograniczamy niekorzystny wpływ cyklu sterydowego na zdrowie, możemy robić postępy masowe, o które dość ciężko z wysokimi dawkami IA, i co ważne czujemy się dobrze.

IA, a ginekomastia

Leki, które blokują aromatazę, są najlepszą nieoperacyjna bronią przed rozrostem gruczołów sutkowych, z tym zaznaczeniem, że nie powinno się kasować do zera estrogenów jeśli nie wychodzimy zaraz na scenę zawodów. Jest to bowiem wysoce niezdrowe i do tego mocno ogranicza efektywność cyklu, zwłaszcza masowego. Sterydy pokazują ciemną stroną mocy właśnie pod nieobecność estrogenów, bo te zawsze stanowią ochronę przed androgenowymi skutkami ubocznymi. Osoby ze skłonnością do ginekomastii powinny bardzo dobrze dobrać dawkę IA, po to by ustrzec się przez defektem estetycznym, a przy tym optymalnie korzystać ze stosowanych leków. Letrozol i inne substancje z tej grupy mają jeszcze jedno zastosowanie jeśli chodzi o ginekomastię. Otóż są znacznie skuteczniejsze w cofaniu jej w początkowym stadium niż SERM-y. W wielu krajach (także w Europie), zostały z tego względu dopuszczone do sprzedaży. Tak nie jest w Polsce, nie ma co zatem liczyć, że lekarz przepisze nam tę substancję, raczej jeśli już, trzeba ją zdobyć we własnym zakresie. Kuracja kosztuje trochę zdrowia, bo bez estrogenów wiele stref także męskiego organizmu cierpi, w tym psychika. Poza operacją jednak to rozwiązanie ma największe szanse powodzenia.

Cięcie chirurgiczne

Utrwalony rozrost gruczołu sutkowego, czy to po okresie dojrzewania, czy po dopingu, u wielu osób nie przyniesie poprawy po zastosowaniu środków farmakologicznych. Jedyną szansą pozbycia się problemu jest wówczas operacja. Jest to koszt rzędu kilku tysięcy złotych. Na forach kulturystycznych można łatwo znaleźć lekarzy specjalizujących się w tego typu zabiegach. Pełny powrót do treningów, przy niewielkich rozmiarach gruczołów następuje już po miesiącu (ruszać można się już po tygodniu). Po dobrze wykonanym zabiegu, ryzyko nawrotu ginekomastii, nawet przy wysokich dawkach sterydów jest bardzo niewielkie. Takie rozwiązanie daje komfort psychiczny, zawodnicy z wyciętymi gruczołami sutkowymi stanowią całkiem duży odsetek ćwiczących. Dla tej grupy SERM-y i IA, służą głównie od ograniczenia retencji wody i tłuszczu.

Przykładowy produkt DECANOL
DECANOL-200 tył opakowanie DECANOL-200 przód opakowania